Pytanie o tą wyspę wraca jak magnes podczas rozmów z filipińczykami. Widać, że są z niej naprawdę dumni i że uważają ją za wyspę z najładniejszymi plażami, na której wypoczynek to szczyt marzeń. Za to znajomi Słowacy, którzy byli tutaj kilka dni przed nami, gorąco odradzali przyjazd w to miejsce. Nam jednak było ono po drodze, chcieliśmy również sprawdzić, z czegoż to filipińczycy są aż tak dumni.
Domek w przyzwoitej cenie znaleźliśmy przy samej plaży. No, 50 metrów dalej. W miejscu, gdzie długi rząd hoteli i kurortów dopiero się zaczynał. I całe szczęście, że trafiliśmy tutaj – bo jak się okazało, dzięki temu mielismy o wiele więcej ciszy i spokoju.
Bo kawałek dalej zaczynała się o wiele bardziej gwarna i tłoczna plaża. Zagęszczenie tego jest naprawdę spore, przez co i ludzi jest tutaj o wiele więcej, niż do tej pory na plażach widzieliśmy. Chociaż takiego tłoku, jaki w letnie weekendy można spotkać nad polskim morzem, nie było. Życie zaczyna się późnym popołudniem, wtedy na całego ruszają kluby i dyskoteki na plaży.
Tak to wygląda na głównej, White Beach. Ale wokół Boracaya jest dużo więcej plaż, do kolejnej, również ładnej, wystrczy przejść kilkaset metrów, na drugą stronę wyspy – tam nie ma prawie nikogo i można cieszyć sie ciszą obserwując amatorów kitesurfingu.
Wróćmy jednak do głównej plaży – White Beach. A ta jest naprawdę jedną z ładniejszych na Filipinach. Tutaj również można się cieszyć spokojem – wystarczy być na niej przed południem. Nie chcę się powtarzać, ale znowu – przezroczysta woda, biały piasek, palmy, shake’i, owoce i niebieskie niebo 🙂 Straszono nas troche zgiełkiem i brakiem spokoju, ale wcale nie było tak źle. Może dlatego, że instynktownie omijaliśmy to, co jest tutaj najgorsze.
W Boracay swoją podróż ze mną zakończyła Justyna. Miesiąc wspólnej tułaczki po Azji mijał miło i przyjemnie, ale szybko, a praca i studia w Polsce czekają. Dziękuję Justynie za naprawdę udany wyjazd i zapraszam ponownie 🙂
Ależ tam cudownie! A za to ostatnie zdjecie gotowa jestem pojechac na Filipiny nawet teraz!
Wyrazy podziwu dla Twojej eskapady i wytrwałości w podróży ku coraz bardziej rajskim landszaftom.
Serdeczne pozdrowienia z nowego skłotu/zaskłotowanego centrum społecznego w Poznaniu, który nieznani sprawcy otworzyli… w opuszczonej kamienicy na narożniku Starego Rynku. Wolne domy dla wolnych ludzi! 😉
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,13816646,Anarchisci_otworzyli_sklot_tuz_przy_Starym_Rynku_w.html