Filipiny – jeszcze trochę

No i wyjechałem z Filipin. A w zasadzie to wyleciałem. Oryginalnością się nie wykażę mówiąc, że dwa miesiące to jednak było zbyt krótko, by zwiedzić i dobrze poznać ten kraj. A jednak jest to wystarczająco długo, by całkiem spory obraz w pamięci pozostał już na zawsze. Wiele pisałem już w poprzednich wpisach, tym razem uzupełniam to o kilka spostrzeżeń i ogólne wrażenia.

Gdy tam wjeżdżałem nie za bardzo wiedziałem, czego się spodziewać, na szczęście Filipiny zaskoczyły mnie pozytywnie . O dziwo dość szybko “poczułem” kraj i zasady tam panujące. Choć to Azja, to jednak człowiek czuje siętutaj bardziej jak w krajach latynoskich (od razu zaznaczam, że w Ameryce Południowej nie byłem, moje wyobrażenie na ten temat powstało pod wpływem literatury i innych źródeł). Tylu uśmiechów tak łatwo pojawiających się na wszystkich twarzach chyba jeszcze nie widziałem. Zanim zamknę temat Filipin na tym blogu, chciałbym jeszcze krótko opisać kilka kwestii.

IMG_7862.JPG
Z takimi nawoływaniami często można się tu spotkać

Kuchnia Filipińska kuchnia niestety do wyszukanych i wyjątkowo smacznych nie należy. Pierwsze dni jadania w ulicznych knajpkach były bardzo zadowalające, ale później było już tylko gorzej. Było gorzej, bo nie było odmiany – te same dania, przyrządzone w ten sam sposób. I ryż. Nie, żebym nie lubił ryżu, bo lubię i w poprzednich krajach wcale mi nie przeszkadzał. Ale nie mogłem znieść ilości ryżu, jaką jedzą Filipińczycy! Śniadanie, obiad, kolacja. Dla mnie to oni są na pierwszym miejscu jeśli chodzi o spożycie ryżu na osobę 🙂 Codziennie i do każdego dania ryż, nawet RestauracjaInnaNiżWszystkie wprowadziła ryż do swojej oferty na Filipinach. IMG_7293.JPG

 IMG_7294.JPG

Klimat Tropiki. Co tu dużo mówić. Ale jeśli ktoś nie był, nie może sobie tego wyobrazić. Żar i duchota przez cały dzień, a to skutecznie odbiera siły ( o udarze, którego się przez to nabawiłem, już pisałem ). I tak przez cały rok! Może miałem pecha, bo byłem w wyjątkowo gorącym okresie – nie zmienia to faktu, że właśnie tak zapamiętam Filipiny. To jeden z tych czynników, który uniemożliwił mi piesze wędrówki z namiotem.

IMG_7885.JPG
Prognoza poody w gazecie filipińskiej. Możemy się dowiedzieć, czy bedą chmury, a jeśli tak, to ile. A gdzie temperatura? To informacja zbędna - przecież będzie, a jakże!, 35 stopni!

Plaże Chyba tylko siedząc na plaży klimat nie przeszkadza, a może nawet zwiększa doznania. Plaż z białym piaskiem, przezroczystą, ciepłą wodą i rzędem palm jest tutaj mnóstwo. I wciąż dość łatwo można znaleźć plaże puste i nieodwiedzane, a jednak urokliwe. To piekno ma swoje odbicie w turystyce, która jest bardzo rozwinięta w niektórych częściach Filipin. IMG_7098.JPG

Bezpieczeństwo Tu już nie jest tak pięknie. Filipiny są generalnie bezpieczne, o ile jest to dzień i miejsca związane z ruchem turystycznym. W bardziej odległych miejscach może być gorzej, jeśli będziemy się tam włóczyć po zmroku. Mi nic się nie stało i nie miałem żadnych nieprzyjemnych sytuacji, ale niebezpieczeństwo czułem. I wielokrotnie byłem przed nim ostrzegany. Pomijam już fakt, że w niektórych częściach Visayas szaleją bandy NPA, albo że muzułmanie na południu Mindanao terroryzują i porywają. Tego łatwo uniknąć nie zaglądając tam. Przed niebezpieczeństwem ostrzegali mnie różni ludzie:  kierowcy mototaxi, obsługa hoteli, ludzie, z którymi rozmawiałem na ulicy. “Uważaj na siebie”, “nie chodź sam po zmroku”, “nie ufaj ludziom”. Ostrzegali zwłaszcza wtedy, gdy słyszeli, że chciałbym gdzieś tam pojechać na freestyle’u, bez planu, z namiotem albo spać u ludzi. Trzeba mieć się na baczności, żeby nie trafić na taką sytuację. Bo w przeciwnym razie, jak to powiedział znajomy podróżnik – zabić nie zabiją, ale okradną ze wszystkiego. Jednak przeciętny turysta poruszający się po atrakcjach i nie wałęsający się po zmroku w dziwnych miejscach będzie bezpieczny.

Katolicyzm IMG_7073.JPG Filipiny to chyba jedyny taki bastion katolicyzmu w tej części świata. Tu nadal modne jest “obnoszenie” się ze swoją wiarą, pokazywanie, że jest się człowiekiem wierzącym i praktykującym. I to nawet nie tylko katolicyzmu – poza kościołem katolickim jest tutaj bardzo dużo innych. Kościoły i kapliczki prawie zawsze mają wmurowane tablice informujące, dzięki czyjej hojności zostały wybudowane czy odnowione.

Język Bardzo ciekawa sprawa. Ogólnie na Filipinach istnieje grubo ponad 100 języków. Wiele z nich wymiera właśnie teraz, na naszych oczach, wraz z ostatnim mieszkańcem wioski mówiącym danym językiem. W praktyce najważniejszych języków jest kilka. Za język oficjalny uważa się tagalog, czyli język, którego używa się w stolicy. Jednak każdy rejon Filipin ma swój język. Tak więc przeciętny Filipińczyk zna swój lokalny język, język “oficjalny”, czyli tagalog, oraz język angielski. Anielski zna każdy, przynajmniej w takim stopniu, aby przeprowadzić podstawową komunikację. Dlaczego? Powodów jest kilka. Jednym z nich jest to, że nauka odbywa się w dużej mierze po angielsku – przedmioty ścisłe są prowadzone w tym języku. Do tego większość uczelni zajęcia prowadzi również po angielsku. Inny powód, bardzo prozaiczny, to to, że ten sam tekst zapiany w tagalog jest o wiele dłuższy, niż zapsiany po angielsku. Dlatego też szyldy w miastach i neony mają napisy w j. angielskim. No i ostatni powód – to język “łata”. Dwoje filipińczyków z różnych rejonów nie koniecznie będzie umiało się porozumieć efektywnie w swoich językach czy używając tagalog, dlatego bedą przechodzić na angielski. Wygląda to w ten sposób, że połowa zdania jest w tagalog, a druga po angielsku. Wiele słow z angielskiego jest już powszechnie używanych i zupelnie wyparło wersje lokalne, m.in. liczby. Chyba nie słyszałem, żeby używano filipińskich liczebników.

Uśmiech Nie można do tego nie wrócić. Uśmiech się tu pojawia i rzadko znika. Ludzie nim zarażają. A przecież nie żyją w eleganckich i dobrze wyposażonych domach, nie mają dobrze płatnej pracy (albo pracy w ogóle) i na niewiele mogą sobie pozwolić. Mimo to jednak ten uśmiech tam jest i to uśmiech pełny, od ucha do ucha. IMG_1521.JPG Skąd on się bierze? Czy wynika ze szczęścia? Być może czasami to gra pozorów, wymóg otoczenia i wychowania. Taki ich świat. Ale jednak drugiej strony dzieci, które przecież nie są jeszcze ubrudzone społecznymi normami i wymogami, również wyjątkowo często reagują tutaj uśmiechem.  Więc ta skłonność do uśmiechu musi być zakodowana gdzieś głęboko w nich. Faktem jednak pozostaje to, że ten uśmiech jest i choć powody mogą być różne, to jednak jest to uśmiech. A uśmiech, jak to uśmiech – kiedy pojawia się na twarzy, to i w duszy. I takiego właśnie im życzę. I mam nadzieję, że jeszcze go kiedyś doświadczę. Tam, na miejscu. Bo do Filipin chciałbym jeszcze wrócić, wciąż jest tam dla mnie sporo do zobaczenia i odkrycia.

eee
Aktualne hasło reklamowe Filipin 🙂

 

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Strona o podrozach, podrozowaniu. Podroze budzetowe. Tanie podrozowanie. Autostop o podrozowanie autostopem. Artykuly, relacje, zdjecia, porady, informacje praktyczne.
Ciekawe artykyly o podrozach i podrozowaniu. Informacje o: Gruzja, Azerbejdzan, Chiny, Kazachstan, Wietnam, Laos, Tajlandia, Hong Kong, Kambodza, Filipiny.
Dojazdy, ceny, wskazowki, relacje, wspomnienia, opowiadania. Podroze po swiecie. Azja, Azja centralna, Azja poludniowo-wschodnia

Scroll to Top