Trekking w Yunnanie

“Do Kumasi przyjechałem bez żadnego celu. Na ogół uważa się, że mieć określony cel to dobra rzecz, bo wtedy człowiek czegoś chce i do czegoś zdąża; z drugiej jednak strony taka sytuacja nakłada na niego końskie okulary: widzi tylko swój cel i nic więcej. Tymczasem to więcej, szerzej, głębiej może być znacznie ciekawsze i ważniejsze. Przecież wejście w inny świat to wejście w jakąś tajemnicę, a ona może kryć w sobie tyle labiryntów i zakamarków, tyle zagadek i niewiadomych!”

R. Kapuscinski, “Heban”

Niejednokrotnie już na tym wyjeździe właśnie w ten sposób trafiam w różne miejsca. Tak było i tym razem, gdy wybrałem się na trekking w południowym Yunnanie.

60-IMG_6640.JPG

Patrząc na mapę wybrałem sobie miejscowość Puer, leżącą na trasie do Laosu. Wyjechałem autostopem z Kunmingu razem z Saszą – Rosjaninem, który jechał właśnie do Laosu. Do Puer dojechaliśmy późnym popołudniem. Stamtąd Sasza pojechał dalej, a ja zarzuciłem plecak, zszedłem z autostrady i upatrzywszy sobie jakąś lokalną drogę ginącą wśród gór, ruszyłem do przodu. Pewność siebie trochę mąciła mi myśl, że w plecaku mam tylko 3 zupki chińskie i jedną butelkę wody i że nie posiadam żadnych informacji na temat miejsca, w które się kieruję. Ale motorem napędowym było właśnie to, że idę w nieznane.

21-IMG_6351.JPG
Chwila po zejściu z autostrady

Droga z miejskiej dość szybko zamieniła się w wiejską, domów coraz mniej, zaczynały dominować budynki gospodarcze. Ludzie też nie wyglądali na typowych Chińczyków, czyli należących do grupy Han. Wiedziałem, że ten rejon zamieszkuje 26 grup etnicznych, dopiero później dowiedziałem się, że to konkretne miejsce zamieszkuje ludność plemienia Hani.

Pierwszego dnia po 3 godzinach udało mi sie wejść wysoko na przełęcz, gdzie rozbiłem namiot i zjadłem zupkę – główny posiłek tego dnia.

24-IMG_6399.JPG
Widok o poranku

Kolejny dzień to zejście w dolinę. W krajobrazie zaczynają dominować pola, na których rośnie herbata. Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę, że Puer to przecież również nazwa gatunku herbaty. Więc pewnie wszędzie dookoła właśnie ta odmiana jest uprawiana.

Chwilę później, gdy dotarłem do pierwszych zabudowań górskiej wioski, stało się to, czego w Chinach do tej pory mi brakowało – chwila pozdrowień i już siedziałem w domku Chińczyka i czekałem na obiad 😉

37-IMG_6458.JPG
Tego mi podczas wędrowce potrzeba

Trochę na migi, trochę rysując, czasem używając kilku wyuczonych wcześniej słówek udało mi się powiedzieć, ze jestem z Polski, że podróżuję autostopem, ze jestem w trakcie kilkudniowej pieszej wędrówki po górach. Na podłodze leżało kilka kiści bananów. Trochę innych, niż w u nas, mniejszych, ale dużo smaczniejszych. Rosną wszędzie dookoła. Oczywiście po obiedzie jedna taka siatka z bananami wylądowała u mnie w plecaku 😉

36-IMG_6456.JPG
Wyglądają niepozornie, ale są bardzo słodkie i wyjątkowo smaczne

W pewnym momencie gospodarz przyszedł z butelka przezroczystej cieczy. Powiedziałem, że nie chcę wody, dziękuję, ale mam już jedną butelkę. Zaczął jednak coś tak usilnie tłumaczyć, że powoli zacząłem rozumieć czym wypełniona jest butelka, a gdy powąchałem – nie miałem wątpliwości. No dobra, raz, za zdrowie gospodarzy!

38-IMG_6461.JPG

W tym rejonie mało kto ma samochód. Za to prawie każdy posiada motor, i to nie taki elektryczny skuterek, jak wszędzie w miastach, ale solidną spalinową maszynę, która nie raz wiezie 3 osoby na raz i bagaże 😉 Gospodarz zaproponował mi podwiezienie kawałek, a że dla mnie to frajda – skorzystałem.

W całej okolicy króluje soczysta i żywa zieleń. Dni są gorące, chociaż to już koniec listopada. Przy drodze rosną bananowce, kawałek dalej wielkie paprocie i cała masa innych roślin, których nie potrafię nazwać ani nawet opisać.

44-IMG_6504.JPG Mijając po drodze wiekszą grupe skał wypatrzylem w niej kilka otworów. Jako grotołaz nie mogłem nie sprawdzić, co też tam się kryje. Pierwsza jaskinia, do której zajrzalem, przywitała mnie niewielką salką, która kończyła sie małym korytarzem. Było ciemno i zaczynało sie robić stromo, więc bez sprzętu nie szukałem dalej, a szkoda, bo może zaczęłoby “puszczać” 😀

46-IMG_6508.JPG Kawałek dalej znalazłem kolejny otwór. Tym razem nie wyglądało to jak typowa jaskinia, ale raczej jak specjalnie wykuty korytarz w jakimś celu. Takich miejsc widziałem później jeszcze kilka, być może były to pozostałości po poszukiwaniach jakiś minerałów w tych górach? (w kilku miejscach coś faktycznie wydobywano).

54-IMG_6586.JPG Trzeciego dnia ruszyłem dalej, najpierw doliną, by później stopniowo nabierając wysokości osiagnąć przełęcz, za którą kryło się miasto i cywilizacja. Zanim jednak tam dotarłem kilka razy jeszcze zasmakowałem chińskiej gościnności. Na przykład, gdy zatrzymałem się, prosząc o wodę do zalania zupki chińskiej. Wodę, oczywiście dostałem, razem ze stertą bananów i grupą sąsiadów, którzy z tej okazji zrobili sobie przy mnie spotkanie towarzyskie. Wszyscy cały czas zajadali banany, gospodarze częstowali nimi każdego, kto przyszedł. Tak, jak u nas wystawia się ciastka dla gości, tak tutaj częstuje się ich bananami. I oczywiście herbata, świeże liście, prosto z przydomowego ogródka. Gdy tylko próbowałem wstać i ruszyć dalej, któryś z chińczyków z uśmiechem dawał mi do zrozumienia, że jeszcze mam posiedzieć, dolewał mi herbaty i przynosił kolejne banany.

62-IMG_6680.JPG

Kolejnego dnia, gdy droga była juz szeroka i asfaltowa zacząłem łapać stopa i wracać do domu. Ale, jak się okazało, nie dotarłem tam zbyt szybko – o tym później.

39-IMG_6467.JPG Podsumowując swój trekking w południowym Yunnanie stwierdzam, ze był to zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Wreszcie pobyt w Chinach nabrał tego, czego od niego oczekiwałem. Wreszcie miałem okazje pochodzić z namiotem po górach i spędzić trochę czasu z miejscowymi ludźmi. Jak widać również w Chinach ludzie są otwarci na gości i każdy podróżnik może liczyć na pomoc. Głodny nie chodziłem (co prawda większość czasu jadłem banany 🙂 ), co kawałek spotykałem się z uśmiechami i pozdrowieniami.

Dotarłem tam autostopem i autostopem wróciłem. Na zupki i butelkę wody wydałem 4 zł, resztę jedzenia otrzymywałem po drodze. Podróżować można również z chudym portfelem 🙂

Tych kilka dni pokazało również, że cel wcale nie musi być konkretnym punktem na mapie, jakimś miejscem, o którym mówią wszystkie przewodniki. Równie ciekawie może być tuż za zakrętem. Nie ważne, dokąd się idzie, ważne, ze się idzie. Zwłaszcza tu, w Yunnanie, gdzie każde miejsce wydaje się być dobrym punktem do wyruszenia w trekking – piękne widoki są wszędzie dookoła, nic tylko zakładać plecak i ruszać przed siebie.

40-IMG_6486.JPG

43-IMG_6497.JPG

58-IMG_6612.JPG

49-IMG_6537.JPG

59-IMG_6634.JPG

56-IMG_6590.JPG

63-IMG_6682.JPG

66-IMG_6722.JPG

64-IMG_6686.JPG

51-IMG_6569.JPG

65-IMG_6703.JPG

61-IMG_6645.JPG

PS. Mama prosiła o więcej zdjęć ze mną, wiec proszę 🙂

32-IMG_6439.JPG

1 thought on “<!--:pl-->Trekking w Yunnanie<!--:-->”

  1. Poniekąd u nas jest podobnie – też herbata i banany, ale zamiast ciepłej pogody i ładnych widoków – łóżko, leki, mandarynki i pomarańcze, a do tego portfel trzeba mieć raczej pełny. Na szczęście mamy nowe wpisy na tym blogu do poczytania i jest nam raźniej. Panie! Czymaj się tam!

    P.S. Nasze wino bananowe natchnione Twoimi wymysłami już jest bliżej niż dalej 🙂 Zostawimy jedną butelkę na imprezę powitalną 🙂

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Strona o podrozach, podrozowaniu. Podroze budzetowe. Tanie podrozowanie. Autostop o podrozowanie autostopem. Artykuly, relacje, zdjecia, porady, informacje praktyczne.
Ciekawe artykyly o podrozach i podrozowaniu. Informacje o: Gruzja, Azerbejdzan, Chiny, Kazachstan, Wietnam, Laos, Tajlandia, Hong Kong, Kambodza, Filipiny.
Dojazdy, ceny, wskazowki, relacje, wspomnienia, opowiadania. Podroze po swiecie. Azja, Azja centralna, Azja poludniowo-wschodnia

Scroll to Top