Jakiś czas temu pisałem, że życie jest pełne niespodzianek i samo potrafi ułożyć się tak, by pomóc nam w realizacji planów. Sztuka to podchwycić i wykorzystać.
5 lat pieszo z Francji do Chin
Będąc w 2009 roku w Tbilisi poznałem 3 Francuzów, którzy postanowili dojść pieszo z Francji do Chin dojść sobie na to 5 lat. Ich budżet zakładał mniej niż 2 euro na dzień. Wyruszyli z domu we Francji w Maju 2008 roku. Gdy ich spotkałem w Tbilisi, byli już ponad rok w drodze. I już wtedy ich wspomnienia z podróży były godne pozazdroszczenia. To spotkanie dało mi wiele do myślenia na temat podróży i postanowiłem sam w przyszłości pokonać choć kawałek świata w podobny sposób. Przed wyjazdem planowałem, ze jak będę w Chinach może się do nich odezwę i uda mi się jeszcze z nimi spotkać i porozmawia. Bardzo bylem ciekaw tego, co przeżyli w tym czasie i kogo spotkali na swej drodze. Chciałem też wypytać o parę wskazówek. Z czasem jednak jakoś wyleciało mi to z głowy i zapomniałem nawiązać z nimi kontaktu.
Wiza do Wietnamu
Siedząc 2 tygodnie temu w konsulacie wietnamskim zastanawiałem się nad dalszym planem. Miałem już wypełniony wniosek o wizę, brakowało jedynie daty wjazdu. No i kalkuluję – mogę być w Chinach jeszcze 40 dni, ale to za dużo. Będę tydzień – to za krotko, może 2 tygodnie? W tym momencie odwracam się, a do konsulatu wkraczają w dziurawych butach właśnie owi Francuzi. Pięć minut później bylem już z nimi umówiony na wspólny przemarsz przez reszt Chin do granicy z Wietnamem. Datę wyjazdu z Chin i wjazdu do Wietnamu wpisałem najdalsza, jaką mogłem, czyli za 5 tygodni.
W momencie, gdy to czytacie, jestem już w trasie. Nie będzie tego dużo, bo niecałe 200 kilometrów. Plan jest taki, by pokonać to w przeciągu około 2 tygodni. Przez cały czas prawdopodobnie nie będę miał dostępu do Internetu, wiec wpisy pojawia się z opóźnieniem.
PS. O Killianie i Thierrym (od 3 lat idą we dwójke) napiszę więcej po wspólnym trekkingu. Póki co cześć informacji o nich można znaleźć na ich stronie www.toutenmarchant.com
Pamietam, ze o nich opowiadales…zatem wedrojesz w doborowym towarzystwie. Czekamy na wiesci z Wietnamu, juz widze jak Szpon Ci zazdrosci:d pozdrowienia z karkonoskiej plantacji choinek:-)3m sie cieplo!
Analfabetyzm wsteczyny, oczywiscie, ze wedrUjesz