Ponad ryżowymi tarasami

IMG_0102.JPG Poprzednia wędrówka była poprawna, ale niezbyt spektakularna, dlatego kolejną zaplanowałem nieco staranniej pod kątem wyboru trasy. Spojrzenie na mapę – w miarę łatwy dojazd, wysokie góry i brak większych miast. Jak się okazało, trafiłem bardzo dobrze; pogoda dopisywała, a na krajobrazy nie można było narzekać 🙂

Obrana przeze mnie trasa to około 100 km pomiędzy miejscowościami Lincang i Fenqing. Dojazd z Jinghong autostopem zajął mi półtora dnia. Drugiego dnia w godzinach popołudniowych zrobiłem zapas jedzenia i wyruszyłem w górę, w kierunku, który na mojej mapie był tylko plama. Ale miejscowi twierdzili, ze wijąca się droga da się tamtędy przejść – a skoro się da, to idę.IMG_9930.JPG

Już po pierwszych kilku godzinach znalazłem się wysoko nad doliną i od tego czasu widok “z góry” nieustannie mi towarzyszył. A w dole widziałem gółwnie doliny rzek i zbocza przerobione na tarasy uprawne – nie tylko ryżu.

Grobowce chińskie

IMG_0188.JPG Albo ich wcześniej nie zauważałem, albo dopiero tutaj są one na tyle widoczne, ze zwróciłem na nie większa uwagę. Wcześniej widywałem groby gdzieś w lasach lub porośniętych terenach. Tutaj natomiast znajdują się na polach uprawnych, przy domach lub na wzgórzach, przez co są widoczne z daleka. Do tego specyficzny kształt zwraca uwagę – wyglądają, jakby wychodziły z ziemi pod katem 45 stopni.

Próbowałem się dowiedzieć trochę na temat chińskich grobów. Jak się okazało, pochowki w Chinach to bardzo istotna sprawa. Pogrzebanie zmarłego w odpowiednim miejscu ma przynosić szczęście potomkom. Podobnie jak grzebanie ich w pobliżu domu ma chronić przed niebezpieczeństwami.

Dawniej w Chinach miejsce na grób było wyznaczane przez mistrzów Feng Shui zgodnie z zasadami tej sztuki. Istotne było nie tylko samo miejsce, ale i kierunek ułożenia ciała zmarłego. Idealne miejsce to takie, które jest otoczone przez góry z trzech stron, a “z przodu” płynie rzeka. W ten sposób ułożony zmarły znajduje się jakby w fotelu – ma góry po lewej, po prawej stronie i za sobą. Z tego położenia obserwuje świat. Przy wyborze miejsca pod uwagę brana jest również jakość gleby oraz to, jacy “sąsiedzi” znajdują się w pobliżu.

IMG_0184.JPG Te zasady dotyczą zmarłych w podeszłym wieku z przyczyn naturalnych. Taka śmierć uznawana jest za szczęśliwą i wierzy się, że przyniesie ona szczęście potomkom. Dlatego taki zmarły jest chowany w jak najlepszym miejscu w pobliżu wioski, by mógł w pewnym sensie strzec przed niebezpieczeństwami. Gorzej, jeśli ktoś umiera na wskutek chorób lub wypadku, wtedy całości towarzyszą inne zasady, które maja raczej chronić przed podobnym nieszczęściem bliskich zmarłego.

Dziś, ze względu na ogromną liczbę ludności, zmarli są zazwyczaj kremowani i często chowani na wspólnych cmentarzach. Ale poza miastami nadal znajduje się sporo starych grobowców porozrzucanych wśród pól.

Pierwszy obcokrajowiec

Bycie pierwszym człowiekiem daje zawsze pewna satysfakcje. Być w miejscu, gdzie nikogo przed nami nie było daje jakieś odczucie odkrywania czegoś nowego, nieznanego. To miedzy innymi dlatego może się podobać chodzenie po jaskiniach: na ziemi niewiele jest już miejsc, gdzie człowiek jeszcze nie postawił stopy. Natomiast pod ziemia takich miejsc jest sporo i nadal można tam być tym pierwszym (póki co wiem na przykład, że w jednej z tatrzańskich jaskiń bylem 12-stą osoba eksplorującą nowo odkryte partie).

IMG_0121.JPG
Mieszkancy wioski, gdzie bylem pierwszym obcym 🙂

Tak czy inaczej, chodząc po ziemi ciężko już o to uczucie. Ale nadal można znaleźć się w miejscu, gdzie jest się pierwszym obcokrajowcem. Zdarzało mi się to już kilka razy, zdarzyło się również podczas tego trekkingu. Trafiłem do wioski, gdzie jeden z mieszkańców potrafił trochę mówić po angielsku. To on wyjaśnił mi, że ludzie dookoła tyle o mnie mówią, bo do tej pory nie było w tej wiosce nikogo z zagranicy – pierwszy bylem ja 🙂 W takich sytuacjach od razu pojawiają się aparaty i zaczyna się pozowanie do zdjęć ze wszystkimi, każdy chce mieć zdjęcie z obcokrajowcem przy własnym domu. Mam spisany adres wioski oraz zaproszenie, że zawsze, jak tam się znajdę, będę mile przyjęty.

Buddyjska świątynia

Trekking już w zasadzie się kończył. Późne godziny poranne. Schodziłem z góry i zauważyłem świątynie. Był to dzień Święta Latarni – czyli święta, które tradycyjnie kończy obchody Chińskiego Nowego Roku.

IMG_0226.JPG

Świątynia leżała z dala od głównych dróg, w zasadzie na końcu górskiej trasy. Dlatego tłumów nie było, ale mimo wszystko było trochę osób chcących złożyć dary przed posągiem Buddy. Dary to zazwyczaj owoce – pomarańcza, banany, ananasy. Obok tego kładło się kartki, na których prawdopodobnie wypisane były prośby o pomyślność na nowy rok lub coś w tym rodzaju. Wszystko to odbywało się w dymie i zapachu kadzideł.

Zdjęcia z trekkingu:

IMG_9900.JPG

IMG_9922.JPG

IMG_9946.JPG

IMG_9948.JPG

IMG_9955.JPG

IMG_9962.JPG

IMG_9980.JPG

IMG_9991.JPG

IMG_0030.JPG

IMG_0046.JPG

IMG_0051.JPG

IMG_0078.JPG

IMG_0132.JPG

IMG_0142.JPG

IMG_0182.JPG

IMG_0193.JPG

IMG_0230.JPG

2 thoughts on “<!--:pl-->Ponad ryżowymi tarasami<!--:-->”

    1. Poki co podroz trwa. Australie chcialbym, ale to nie takie proste, jesli chodzi o wizy, no i tez nie takie tanie 🙂 Obecnie jestem na Filipinach i czas pokaze, jak to sie dalej rozwinie, bo planu dalej nie ma 🙂

Leave a Reply to Zbyszek Cancel Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Strona o podrozach, podrozowaniu. Podroze budzetowe. Tanie podrozowanie. Autostop o podrozowanie autostopem. Artykuly, relacje, zdjecia, porady, informacje praktyczne.
Ciekawe artykyly o podrozach i podrozowaniu. Informacje o: Gruzja, Azerbejdzan, Chiny, Kazachstan, Wietnam, Laos, Tajlandia, Hong Kong, Kambodza, Filipiny.
Dojazdy, ceny, wskazowki, relacje, wspomnienia, opowiadania. Podroze po swiecie. Azja, Azja centralna, Azja poludniowo-wschodnia

Scroll to Top