Hey, Joe! Słyszę, gdy idę przez miasto.
Hey, Joe! Słyszę, gdy mija mnie ciężarówka z filipińczykami na pace.
Hey, Joe! Woła ktoś zza stoiska z warzywami i się uśmiecha.
– Ile płacę? – Jedyne 20 peso, Joe!
Nazywaja mnie Joe. Ale nie tylko mnie – w ten sposób Filipińczycy często zwracają się do obcokrajowców. Skąd to się wzięło i o co chodzi?
Na początku na to reagowałem, na różne sposoby. Przecież nie jestem żaden Joe. Odpowiadałem: Hey, Bob! lub coś w tym stylu. Czasami nie reagowałem w ogóle. W końcu jednak przyzwyczaiłem się do tego zawołania i odpowiadałem pozdrowieniem.
Co to znaczy? Pytałem Filipińczyków kilkukrotnie, dlaczego wołają w ten sposób. Odpowiedzią zazwyczaj było “nie znają twojego imienia, a chcą nawiązać kontakt”. Na moją uwagę, że przecież to nie jest moje imię, tłumaczono mi, że tak się mówi na każdego, że tu nie chodzi o żadne docinki czy coś w tym rodzaju. Tak się tutaj przyjęło i w ten sposób nazywa się obcokrajowców. Nie ma w tym żadnych złych intencji – jest to zdecydowanie przyjazne pozdrowienie.
Do końca nie wiadomo, skąd się to wzięło. Najbardziej popularna teoria głosi, że wszystko zaczęło się od okresu okupacji Filipin przez Amerykanów. W czasie wojny na Filipinach znajdowało się sporo amerykańskich żołnierzy, z któych wielu nosiło imię Joseph, czyli w zdrobieniu właśnie Joe. I podobno popularność tego imienia sprawiła, że Filipińczycy zaczęli go używać w stosunku do wszystkich obcokrajowców.
Hey, Joe!
Za każdym razem, gdy słyszałem to na uilcy po głowie chodziła mi piosenka “Hey, Joe” w wykonaniu Jimiego Hendrixa. Kto wie, może właśnie ten utwór, popularny już kilkadziesiąt lat temu, miał wpływ na opisane powyżej zjawisko?
Hej, inspirujesz tymi wpisami. Chciałabym kiedyś wrzucić tę piosenkę Hendrixa na mój blog z tego samego powodu. Wtedy wspomnę również Ciebie – jako osobę, dzięki której pierwszy raz pomyślałam “właśnie tam chciałabym pojechać”.. Kiedyś tak zrobię! A Ty pisz dalej, zobaczymy gdzie jeszcze chciałabym pojechać 😉
No to wydaje mi się, że kolejny kraj, o którym będę pisał, również Cię zachęci do przyjazdu 🙂
I podeślij mi kiedyś linka do wpisu na swoim blogu 🙂
Pozdrawiam!